Reklama

Spoglądając przed niedzielnym spotkaniem w tabelę oraz terminarz grupy 3 Klasy B spotkanie lidera tych rozgrywek – Kotana Ozorków z zamykającym tabelę Orłem Wróblew nie wzbudzało większych emocji. W opinii kibiców jak i zawodników obydwu drużyn wysokie i pewne zwycięstwo gospodarzy miało być tego dnia formalnością. O nieprzewidywalności pięknej gry, zwanej piłką nożną świadczy wynik konfrontacji lidera z outsiderem. Gospodarze, wyjątkowo grający na obiekcie ozorkowskiego Tura na plac boju wyszli w najsilniejszym składzie, czego wcale nie było widać z przebiegu gry w początkowych minutach meczu. Mało tego, 1:0 już w 6 min gry prowadził Orzeł Wróblew, a kilka minut później ozorkowian od utraty drugiego gola wyratowała poprzeczka !!! Zimny prysznic w pierwszych minutach meczu wzbudził respekt przed piłkarzami gości. Dopiero po wyrównaniu przez Damiana Gurdziela w 15 minucie meczu gra gospodarzy zaczęła się „zazębiać”. Efektem coraz lepszej gry Kotana był klasyczny hat-trick Mateusza Wrochny, dzięki któremu ozorkowianie schodzili na przerwę prowadząc 4:1.

Początek drugiej odsłony nie zapowiadał sensacji. Piątą bramkę dla błękitno-białych zdobył Adam Rosiak, który od dwóch spotkań jest nowym kapitanem zespołu. Później, po błędzie obrońców Orzeł cieszył się ze zdobycia drugiego gola, by po chwili znów spuścić głowy po czwartym trafieniu Mateusza Wrochny. Wtedy do akcji wkroczył arbiter zawodów, który postanowił pomóc finansowo ŁZPNowi rozdając kartki zarówno gospodarzom jak i gościom. W efekcie grymasów, oraz ewidentnego braku kompetencji sędziego – po faulu w polu 5-metrów, a następnie utracie przytomności, do szpitala na oddział chirurgii urazowej z diagnozą wstrząsu mózgu oraz rozciętym policzkiem i łukiem brwiowym trafił z pomocą zgierskiego Pogotowia Ratunkowego nasz bramkarz – Grzegorz Błoch (faulujący go zawodnik Orła nie poniósł żadnej konsekwencji). Czerwoną kartkę otrzymał Paweł Kulig vel Adriano, za słowną reakcję wobec przejawów agresji przeciwnika (za to piłkarz Orła otrzymał drugą w tym spotkaniu żółta kartkę, ale opuścił boisko dopiero po zwróceniu uwagi piłkarzy Kotana na ten fakt, inaczej arbiter pozwoliłby temu piłkarzowi grać dalej) !!! Po rzekomej symulacji faulu we własnym polu karnym (w efekcie rozcięta i spuchnięta warga) arbiter podyktował rzut karny dla Orła, a kiedy stojący w bramce po zejściu Grzegorza, wcześniej grający w polu Patryk Gliński obronił jedenastkę, sędzia kazał ją powtórzyć (druga próba skuteczna) !!! Po meczu, chcąc wyjaśnić zajścia, jakie miały miejsce podczas drugiej połowy, czerwonego kartonika dorobił się Mateusz Kangier !!! Jednym słowem mówiąc, arbiter w opinii zawodników obydwu drużyn był ANTYBOHATEREM spotkania!!! BOHATEREM zaś jest GRZEGORZ BŁOCH, obecnie wciąż na obserwacji w szpitalu Sonnenberga w Łodzi !!! A także grupa kibiców z Ośrodka Monar w Ozorkowie, która przez cały mecz głośno dopingowała swój Klub !!!

Grzesiu, jesteśmy z Tobą i dziękujemy Ci za Twoje poświęcenie !!!

Jednocześnie włączamy się do głośnej akcji zapoczątkowanej przez HKS Odlew Poznań (p.t. Wykopmy Drukarzy z B Klasy), aktualizując slogan przez dodanie jakże atrakcyjnej ostatnio profesji: „Wykopmy Fryzjerów z B Klasy !!!”

KP KOTAN Ozorków 6:5 (4:1) LKS ORZEŁ Wróblew
Widzów: 50

Reklama