Orły z Międzyrzecza miały na boisku beniaminka z Ozorkowa zgarnąć całą zdobycz, a wyszło zupełnie inaczej… – Bzura zaskoczyła nas na początku spotkania bardzo ostrą zagrywką, a do tego popełniliśmy aż 16 własnych błędów – mówił trener zespołu Włodzimierz Madej. – Graliśmy na bardzo specyficznej hali, długiej i wyjątkowo wąskiej, ale nie sądzę, żeby było to dla moich doświadczonych graczy poważnym problemem. Zagraliśmy fatalnie w każdym elemencie sztuki siatkarskiej i dlatego nie przywieźliśmy do Międzyrzecza nawet punktu.
Przełomowy dla losów całego spotkania okazał się trzeci set. Orzeł prowadził w nim już 14:9, później było jeszcze 23:21, ale to siatkarze z Ozorkowa wygrali tą partię. – Moi gracze nie realizowali przedmeczowych założeń taktycznych. Szwankowało przyjęcie, blok też był słaby. Nawet nie napoczęliśmy naszych rywali zagrywką i nie zrobiliśmy im żadnej krzywdy – żalił się szkoleniowiec MOW Orła. – W piątek wyjaśni się sprawa kontraktu z Piotrem Gabrychem. W tygodniu na spokojnie przeanalizujemy naszą postawę w Ozorkowie i nie wyobrażam sobie powtórki takiego scenariusza w kolejnym spotkaniu z drużyną z Mławy.
Bzura Ozorków – Orzeł Międzyrzecz 3:1 (25:17, 23:25, 25:23, 25:15)
Składy drużyn:
Bzura: Kacprzak, Wójcik, Sadecki, Wojciechowski, Sęk, Kałużny, Janiak (libero) oraz Grabarczyk, Dulanowski.
MOW Orzeł: Zwierko, Wojczuk, Baranowski, Wójcik, Hachuła, Jakubczak, Barański (libero) oraz Doliński, Strzelczyk, Nahorski.
Źródło : siatka.org
Gratuluję zwycięstwa. Oby to nie było ostatnie zwycięstwo. Mam nadzieję że się utrzymacie.
mnb