Reklama

Jest niemal pewne, że nie wszyscy przewoźnicy, wożący pasażerów na trasie z Łodzi przez Zgierz do Ozorkowa, będą to mogli robić od przyszłego roku. Szefowie kilku firm, które obsługują tę trasę, muszą spełnić surowe kryteria, by otrzymać wymagane licencje. Na szczęście mam to już za sobą – mówi Halina Stolenwerk z firmy „Aster”. – Zdałam egzaminy i dostałam licencję. Słyszałam, że w podobnej sytuacji są też szefowie jeszcze dwóch firm.

Surowe wymogi dotyczą także taboru – mówi Krzysztof Gawroński, wiceburmistrz Ozorkowa. – Z tego co wiem, to jeden z przewoźników zrezygnował i nie wystąpił o licencję. Pasażerowie nie powinni tego odczuć, bo są inne firmy, które próbują wejść na tę trasę.

Na wniosek części pasażerów ma zostać natomiast wprowadzona kolejna zmiana na samej trasie. Na początku ubiegłego roku wydłużono linię, kierując autobusy na ulice Maszkowską i Partyzantów. Na pierwszej z nich powstał nowy przystanek. Wtedy długo trzeba było przekonywać do zmian przewoźników, którzy nie chcieli ich wprowadzać. Okazuje się, że część pasażerów chce kolejnego przystanku na nowym fragmencie trasy.

Mieszkańcy zwracali się do nas z prośbą, by ustawić przystanek na ulicy Partyzantów przy Średniej – mówi Krzysztof Gawroński. – W okolicy mieszka sporo starszych osób. Teraz muszą wysiadać na Maszkowskiej i iść pod górkę kilkaset metrów nieraz z ciężkimi zakupami. Autobusy i tak zatrzymują się przy skrzyżowaniu, bo ulica Partyzantów jest podporządkowana. My, jako władze miasta, pozytywnie opiniujemy ten przystanek. Musi się jeszcze wypowiedzieć zarządca drogi.

Na ten pomysł niechętnie patrzą przewoźnicy. – Nie widzę potrzeby ustawiania przystanku w tym miejscu – mówi Halina Stolenwerk. – Przed rokiem był wielki szum, by wydłużyć linię, a na przystanku przy Maszkowskiej prawie nikt nie wysiada. Teraz będzie podobnie. Zresztą gdy pasażerowie proszą, to nasi kierowcy i tak się zatrzymują w tym miejscu.

(mał)

Reklama