Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Bzura poniosła pierwsza porażkę na własnym boisku w tym sezonie. Przegrana z zepołem Rosiek Syców zakończyła serię meczów bez przegranej na własnym boisku.
Bzura Ozorków – Rosiek Syców 1:3 (11:25, 26:24, 19:25, 22:25)
Pierwszy set zaczął się od prowadzenia gości 2:0, jednak Bzura szybko wyrównała i wynik był 2:2. Siatkarze Rosieka wyraźnie wierzyli w siebie i w dalszym ciągu powiększali przewagę. W drużynie Bzury zawodził każdy element gry. Sycowianie byli bezbłędni w zagrywce i kończyli większość kontr. Nie pomogło nawet pojawienie się na boisku Artura Grzelika, który zmienił Daniela Sęka na przyjęciu. Nieporadność gospodarzy, skrzętnie wykorzystywali goście, którzy systematycznie powiększali przewagę i doprowadzili do pogromu Bzury w pierwszym secie 25:11.
Drugi set ponownie zaczął się od prowadzenia gości i jego początek wyglądał identycznie, jak set poprzedni. Sycowianie kontrolowali grę, mając ciągle kilka punktów zapasu. W środkowej fazie seta gra się wyrównała i na tablicy wyników najczęstszym wynikiem był remis. W końcówce minimalną przewagę znowu osiągnęli goście. Mieli oni pierwszą piłkę setową przy stanie 24:22. Jednak po dwóch blokach Krzysztofa Domagały i Rafała Grabarczyka Bzura doprowadziła do wyrównania, a w konsekwencji rozstrzygnęła seta na własną korzyść 26:24.
Set trzeci mógł się wydawać przełomowym dla Bzury. Jednak były to tylko pobożne życzenia miejscowych kibiców. Rosiek znowu powrócił do swojej skutecznej gry i rozstrzygnął seta na własną korzyść do 19. Nie pomogły zmiany. Pojawienie się na boisku Piotra Dośpiała. Grę próbował ciągnąc jedynie Marcin Sadecki, ale to było za mało na dobrze dzisiaj dysponowanych gości.
Set czwarty był ostatnia szansą dla Bzury na osiągnięcie korzystnego wyniku. Chociaż od początku nie układał się po myśli podopiecznych trenera Pawłowskiego. Nietuzinkowe zagrania gości, w tym ataki bez bloku, albo spektakularne bloki całkowicie podcięły skrzydła gospodarzom. Przy stanie 22:20 można było Wierzyć, ze powtórzy się sytuacja z seta drugiego i Bzura znowu wygra. Jednak nic takiego nie miało miejsca. Set zakończył się wynikiem 25:22 dla Sycowa i cały mecz 3:1.
To była pierwsza porażka Bzury na własnym parkiecie w tym sezonie. Trener Pawłowski miał problemy w zestawieniu przyjęcia. W pierwszym składzie wystawił Daniela Sęka, który był nominalnym środkowym, pomimo że w zespole jest również utalentowany Artur Grzelik, który czuje się pewniej na pozycji przyjęcia z atakiem. Miejmy nadzieję, że trener wyciągnie wnioski i w następnym meczu lepiej zestawi skład.
Wyniki 6. kolejki oraz tabela II ligi mężczyzn
Tomasz Kiciak, mksbzura.pl
I z Wartą też dostaniecie w plecy!
Już dostajecie!
No, nie mówiłam?
coś mnie się zdaje ze jak tak dalej pojdzie to w ozo bedzie IIIliga
Buty czyścić Delic-Polowi! Buty czyścić!