Grupa pielęgniarek ozorkowskiej Miejskiej Przychodni Zdrowia przy ulicy Wigury czuje się skrzywdzona przez jej kierownictwo. Zarzucają szefowej – Dorocie Nowak-Frątczak – działanie na szkodę placówki, znęcanie się psychiczne nad personelem oraz nieuzasadnione wyrzucenie z pracy.
Jedenaście kobiet dostało wypowiedzenia w poniedziałek.
– Atmosfera w poradni jest nie do zniesienia – opowiadają zwolnione pielęgniarki. – Jesteśmy szykanowane, mamy duże doświadczenie zawodowe, a mimo to otrzymałyśmy wymówienia. Nikt z nami nie rozmawia o sytuacji w firmie, tymczasem jest ona bardzo zła. Brakuje specjalistycznego sprzętu, pracujemy na przestarzałych urządzeniach, szefostwo nie zabiega o fundusze na jego wymianę. – To wszystko wyssane z palca historie niemające nic wspólnego z rzeczywistością – odpiera zarzuty dyrektor przychodni Dorota Nowak- Frątczak. – Owszem 11 pań dostało wypowiedzenia, ale jednocześnie gwarancję zatrudnienia na trzy czwarte etatu.
– Pielęgniarek mamy 16 i jest ich za dużo. Powinny odejść dwie. Poprosiłam załogę o wytypowanie osób, które mają perspektywę znalezienia pracy gdzie indziej lub inne źródło utrzymania. Zostałyby zwolnione, a inne pracowałyby jak dotychczas. Jednak załoga, zamiast wskazać takie osoby, założyła związek zawodowy i odmówiła jakiejkolwiek współpracy. Atmosfera jest rzeczywiście nie do wytrzymania, ale to nie z mojej winy, tylko pielęgniarek. Zaczęli nawet odchodzić lekarze, bo nie mogą się dogadać ze średnim personelem.
Obiecałam załodze, że kiedy w związku z przejściem na niepełny etat odejdą dwie osoby, reszta pielęgniarek wróci na cały etat.
Dyrektor przychodni zdecydowanie odrzuca oskarżenia o mobbing. Twierdzi, że pielęgniarki mają tu o wiele lepsze warunki niż w szpitalach, a średnia płaca wynosiła ostatnio ponad 2 tysiące złotych. W ubiegłym roku pielęgniarki dostały po około 700 złotych podwyżki. Nie potwierdza też informacji o przestarzałym sprzęcie, z wyjątkiem ciemni rentgenowskiej, która ma zostać odnowiona w tym roku.
– To manipulowanie faktami – twierdzą pielęgniarki i zapowiadają, że 6 z nich zwolni się z pracy i sparaliżuje tym samym działanie przychodni. – Tak, to byłby dla nas problem, ale przychodnia z tego powodu nie zostanie zamknięta – komentuje dyrektorka. Konflikt w przychodni wciąż się zaognia.
TEKST: (JAZ)