Pracownicy likwidowanej cukrowni w Leśmierzu pod Ozorkowem, a także okoliczni plantatorzy, zamierzają w najbliższy czwartek zablokować ruch samochodów na drodze krajowej nr 1.
Do protestu ma dojść po południu w miejscowości Aleksandria, w pobliżu położonego przy trasie tartaku. O problemach najstarszej w kraju leśmierskiej cukrowni pisaliśmy już w ubiegłym tygodniu. – Będziemy chodzić na pasach i przepuszczać auta co dziesięć – piętnaście minut – zapowiada Jadwiga Janik, przewodnicząca związku zawodowego w leśmierskiej cukrowni. – O naszym proteście powiadomiliśmy już policję. Nie ukrywamy, że wiadomość o zaprzestaniu produkcji cukru była dla nas ogromnym zaskoczeniem. Będziemy walczyć o to, aby zakład nadal funkcjonował. Likwidacja firmy to tragedia dla wszystkich pracujących w niej osób.
Dyrekcja zakładu twierdzi, że dalsza produkcja cukru byłaby nieopłacalna. Zapadła już decyzja o demontażu linii technologicznej. – Z ekonomicznego punktu widzenia jest niemożliwe, aby zakład się utrzymał. Unia wymusiła na nas zaprzestanie produkcji ponad pięciu tysięcy ton cukru – mówi Robert Sikorski, prezes zarządu cukrowni w Leśmierzu. – Rozumiem rozgoryczenie pracowników, ale decyzja o zaprzestaniu produkcji była najlepsza w obecnej sytuacji. Mogę zapewnić, że pracownicy, a także plantatorzy, otrzymają godziwe finansowe rekompensaty.
Jak się dowiedzieliśmy,cukrownia z tzw. funduszu restrukturyzacji dostanie prawie 14 mln zł. Prezes Sikorski utrzymuje, że wniosek o pomoc restrukturyzacyjną do Agencji Rynku Rolnego został skierowany w najlepszym momencie.
– W przyszłym roku otrzymalibyśmy o wiele mniej pieniędzy. Dlatego przeciąganie produkcji cukru mijałoby się z celem – mówi Robert Sikorski.
TEKST: (STOP)