Marek Szabela, nauczyciel wychowania fizycznego w Szkole Podstawowej nr 4 w Ozorkowie, uratował życie 17-letniemu Bartoszowi, który stracił przytomność M podczas treningu przed meczem piłkarskim na miejskim stadionie.
– Zauważyłem, że jeden z trenujących chłopaków upadł na murawę. Nie ruszał się, a jego serce przestało bić. Szybko rozpocząłem reanimację. Do przyjazdu karetki pogotowia robiłem masaż serca i sztuczne oddychanie.
Lekarze zastosowali w karetce elektrowstrząsy. Bartosz odzyskał przytomność w łódzkim szpitalu.
– Akcja reanimacyjna, zastosowana przed przyjazdem "erki", przyniosła na pewno pozytywne efekty. Kto wie, jakby się to mogło zakończyć, gdyby nauczyciel nie udzielił pierwszej pomocy. Tak ludzie powinni reagować wpodobnych sytuacjach. Ten chłopak żyje dzięki pomocy nauczyciela – mówi Beata Świątczak, kierownik pogotowia w Zgierzu.
– Technik pierwszej pomocy uczyłem się najpierw na studiach AWF w Warszawie, a potem w pracy. Chyba każdy na moim miejscu postąpiłby podobnie. Jestem tylko zwykłym facetem, który znalazł się w odpowiednim miejscu i czasie – mówi skromnie M. Szabela. Adam Zarębski, ojciec uratowanego 17-latka, nie kryje wzruszenia, gdy opowiada o nauczycielu wf.
– Naprawdę to chyba cud, że ten człowiek był akurat tam na miejscu – mówi pan Adam. – Bartosz czuje się już dobrze. Nigdy nie miał problemów z sercem i do tej pory nie wiadomo, jaka jest przyczyna jego zasłabnięcia. Ale na razie nie wznowi treningów piłkarskich.