Zupełnie nieprawdopodobne rzeczy działy się wczoraj w ciągu kilkunastu godzin na krajowej „jedynce” w miejscowości Aleksandria pod Ozorkowem. Najpierw pijany kierowca – pracownik jednej z firm ochroniarskich – wjechał na przystanek tramwajowy i potrącił dwóch mężczyzn, z których jeden zmarł, a drugi walczy o życie w szpitalu. Gdy nasza reporterka robiła zdjęcia miejsca wypadku, na jej oczach, dokładnie w tym samym miejscu, zderzyły się trzy samochody. Ranny został jeden z kierowców, szef pobliskiego tartaku. Jak się okazało, w pierwszym wypadku poszkodowani zostali jego pracownicy…
Dwóch mieszkańców Zgierza w wieku 47 i 24 lat oczekiwało na przystanku w Aleksandrii na przyjazd autobusu. Nagle jadące od strony Ozorkowa audi z oznakowaniem firmy ochroniarskiej zjechało na prawe pobocze i uderzyło w mężczyzn. Jednego z nich samochód z dużą siłą wyrzucił w górę, a drugiego ciągnął kilkadziesiąt metrów po jezdni. Sprawca wypadku próbował uciec z miejsca zdarzenia. Zjechał na lewy pas, gdzie doprowadził do zderzenia z nadjeżdżającym z przeciwka fiatem 126p. Dwaj potrąceni na przystanku mężczyźni w stanie bardzo ciężkim zostali odwiezieni do szpitali w Zgierzu i Łęczycy. Starszy z nich zmarł, młodszy natomiast walczy o życie, ale wciąż jest nieprzytomny.
Wypadek spowodował 25-letni mieszkaniec Ozorkowa. Pracujący jako ochroniarz Krzysztof K. w chwili zdarzenia miał 1,8 promila alkoholu we krwi.
Dokładnie w tym samym miejscu ok. godz. 11, doszło do groźnie wyglądającej stłuczki trzech samochodów. W zderzeniu najbardziej ucierpiał szef tartaku, który od rana kursował pomiędzy szpitalami w Zgierzu i Łęczycy, dowiadując się o stan zdrowia swoich pracowników. Właśnie wracał ze Zgierza i chciał skręcić w lewo. Jego volkswagen passat zatrzymał się przy osi jezdni, sygnalizując zamiar wykonania manewru. W tym momencie został uderzony z tyłu przez seicento, kierowane przez młodą kobietę. Seicento wpadło do rowu, a passat zatańczył na jezdni i wpadł pod nadjeżdżającego z przeciwka ciężarowego mercedesa na gdańskiej rejestracji. Passat nadaje się do kasacji.
To nie koniec feralnej serii. Jadący do tego wypadku wóz strażacki… zderzył się kilkaset metrów wcześniej z osobowym volvo. Kierowca volvo chciał zawrócić do miasta. Kiedy wycofywał swój pojazd, najechał na niego wóz strażacki na sygnale. W wyniku zderzenia volvo straciło zderzak i ma wgnieciony tył.
(mgr, dj, get) – Express Ilustrowany