Po raz pierwszy w Polsce działacze piłkarscy – Sławomir W. i Marek P. – mogą na pięć lat trafić do więzienia za próbę przekupstwa sędziego. „Gazeta” ma nagranie kompromitującej rozmowy. Łódzki Okręgowy Związek Sportowy zawiadomił o przestępstwie prokuraturę, która prowadzi dochodzenie. Sprawa dotyczy spotkania Bzura Ozorków – Włókniarz Konstantynów, które kończyło rundę jesienną w łódzkiej grupie IV ligi. Padł bezbramkowy remis.
Jak się później okazało, mecz był tylko dogrywką do wydarzeń, które miały miejsce kilka godzin wcześniej.
Niedziela, 30 marca 2003 r.
Jednak, zanim opiszemy, co stało się w Ozorkowie, musimy wrócić do wydarzenia sprzed niemal roku.
Pojedynek Górnik Łęczyca – Pogoń Zduńska Wola. Wynik 1:2. Po spotkaniu wściekli gospodarze oskarżają sędziego o wydrukowanie meczu. W lokalnej prasie pojawiła się informacja na ten temat. – Sędzia S. spotkał się pod kościołem z działaczami, wziął pieniądze, które powinien oddać, bo przecież nie pomógł, a zaszkodził – cytuje Radosław Siejka. – Miałem przez to nieprzyjemności, a takie informacje rozpowszechniali działacze Górnika. Ułożyli sobie historię, że wziąłem od nich pieniądze. A ja zostałem odsunięty od prowadzenia spotkań do czasu wyjaśnienia sprawy przez prokuraturę. Ta z kolei odmówiła wszczęcia postępowania ze względu na to, że sędzia piłkarski nie jest funkcjonariuszem publicznym – wyjaśnia sędzia Siejka.
Czwartek, 13 listopada 2003 r.
Bracia Andrzej i Radosław Siejka to arbitrzy piłkarscy. Ten drugi odnosi znacznie większe sukcesy, bo jest pierwszoligowym i międzynarodowym liniowym. Ale telefon zadzwonił do Andrzeja. Kto wykręcił numer? Przedstawiciel Bzury Ozorków.
– Myśleli, że to brat będzie prowadził im zawody z Włókniarzem Konstantynów – opowiada Radosław Siejka. – Kiedy okazało się, że to ja tam jadę, poprosili o telefon do mnie. Jednak przez dwa kolejne dni komórka milczała. Domyśliłem się jednak, że chcą mnie przekupić. Dlatego postanowiłem wziąć ze sobą cyfrowy magnetofon. W sobotę poinformowałem też o tym Zbigniewa Przesmyckiego, byłego sędziego a teraz przewodniczącego kolegium sędziowskiego i wiceszefa Łódzkiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej.
Przesmycki: – Uzgodniliśmy, że będziemy zbierać materiał dowodowy w tej sprawie. Poleciłem Radkowi, by wszystko nagrywał.
Przesmycki przyznaje, że będąc arbitrem, też dostał propozycję od klubowych działaczy. – To było w latach 80. – wspomina. – Później w Polsce wiedzieli, że do mnie nie ma co podchodzić.
Niedziela, 16 listopada 2003
Radosław Siejka wiedział, że drugim trenerem Bzury został Arkadiusz Góra. Ten sam, przez którego kilka miesięcy wcześniej miał kłopoty po meczu Górnika Łęczyca z Pogonią Zduńska Wola. – Chciałem mu pokazać, jak bardzo się mylił, oskarżając mnie o nieuczciwość. Przecież nie zaczynałbym tej sprawy, gdybym miał coś na sumieniu – podkreśla sędzia.
Mecz Bzura – Włókniarz Konstantynów rozpoczynał się o godz. 11. Samochód z sędziami wyjechał z Łodzi półtorej godziny wcześniej. W połowie drogi do sędziego zatelefonował Sławomir W., trener Bzury. – Chciał, abym pomógł im wygrać w meczu z Włókniarzem – opowiada sędzia. – Padły kwoty, które dostałbym w zamian. Celowo prosiłem o powtórzenie tych sum oraz nazwisk ludzi, którzy będą uczestniczyć w transakcji. Nie dałem odpowiedzi, ale zaproponowałem spotkanie już na stadionie, bo chciałem mieć niezbity dowód korupcji z ich strony. Wszystko nagrywałem z zestawu głośnomówiącego w samochodzie na cyfrowy magnetofon.
Już w Ozorkowie w szatni sędziów z Siejką rozmawiał zaufany człowiek Sławomira W. Marek P. Tam po raz drugi padła propozycja korupcyjna. Dodatkowo przedstawiciel Bzury chciał, by żółtych kartek nie dostali piłkarze z numerem 3 i 7.
Siejka odrzucił propozycję w trzeciej rozmowie, która odbyła się tuż przed pierwszym gwizdkiem. Poinformował działacza o konsekwencjach łapówkarskiej propozycji i obiecał uczciwe sędziowanie. – Nie macie się czego obawiać, sędziuję trawę i wyjeżdżamy po meczu. Dobrze? – zakończył.
W meczu był remis 0:0. Pretensje do Siejki mieli piłkarze Włókniarza Konstantynów, którym pokazał dwie czerwone kartki.
Pierwsze przesłuchania
Kilka dni po meczu Łódzki Okręgowy Związek Piłki Nożnej powiadomił o sprawie prokuraturę w Zgierzu. Siejka oraz Przesmycki zostali przesłuchani przez policję w Ozorkowie. Prokuratura wszczęła dochodzenie.
Wydział Dyscypliny ŁOZPN już rozpatrywał tę sprawę. – Pan W. tłumaczył, że sprawdzał moją uczciwość – opowiada Siejka. – On, mimo że dowody są jasne, wciąż jest trenerem. A mnie po meczu Górnik Łęczyca – Pogoń Zduńska Wola zawieszono tylko na podstawie pomówień działaczy.
Przesmycki: – To pierwszy przypadek tak dobrze udokumentowanej próby wręczenia łapówki za korzystne sędziowanie. Tylko takimi metodami można wyeliminować korupcję z futbolu.
Dziś sędzia Siejka będzie zeznawał jako świadek. Po raz kolejny wezwała go policja w Ozorkowie.
Radosław Siejka
Ma 30 lat, sędziuje mecze od 1992 roku. Sześć lat później awansował do ekstraklasy jako asystent. W tym roku został zgłoszony jako liniowy międzynarodowy. Mieszka w Łodzi, pracuje w kancelarii komornika sądowego.