Reklama

Trzy osoby, w tym 12-letnia dziewczynka, trafiły do szpitala w wyniku potrącenia przez rozpędzonego quada. Maszyna wpadła w tłum gapiów podczas sobotnich pokazów akrobacji motocyklowej w Ozorkowie.

Do wypadku doszło, gdy dwaj kierowcy popisujący się jazdą quadami na dwóch kołach zagapili się i maszyny zderzyły się czołowo. Siła uderzenia była tak duża, że jeden z pojazdów odbił się i wpadł w tłum kibiców.
– Ludzie podczas pokazu nagle zeszli z chodnika na jezdnię, bo chcieli zrobić zdjęcia. Przez to ani ja, ani też drugi z kierowców nie mieliśmy miejsca, aby ominąć gapiów i uniknąć zderzenia – twierdzi Przemysław Milczarek, jeden z uczestników wypadku. – Wolałem wjechać w pojazd kolegi, aby zamortyzować siłę uderzenia, niż bezpośrednio w ludzi. Nam się nic nie stało. Niestety,jedna z maszyn odbiła się i wpadła w tłum.

– Poszkodowani mieli naprawdę dużo szczęścia, skończyło się na obtarciach i potłuczeniach. Dwóch mężczyzn odwieźliśmy do szpitala w Zgierzu. Natomiast dziewczynka trafiła do szpitala w Łodzi, gdzie jest na obserwacji – informuje dyspozytorka pogotowia ratunkowego w Zgierzu. – Stan zdrowia uczestników wypadku nie zagraża ich życiu.

Impreza miała być efektownym zakończeniem parady ponad 300 motocyklistów uczestniczących w XXIII Ogólnopolskim Zlocie Motocyklowym u Marynarza. Po przejeździe przez miasto amatorzy warczących maszyn oraz mieszkańcy Ozorkowa zebrali się na nowo wybudowanej dwupasmowej al. Unii. Tu odbyły się efektowne pokazy palenia gum, jazdy na jednym kole czy też quadami na dwóch. Organizator jednak nie zadbał o bezpieczeństwo gapiów. Szalejących motocyklowych kaskaderów od publiczności nie oddzielały żadne barierki. Co chwilę ktoś samowolnie wchodził z aparatem na jezdnię niemal pod koła rozpędzonych pojazdów. Na miejscu była policja i straż miejska, jednak funkcjonariusze nie interweniowali, ograniczając się do obserwowania całej sytuacji z samochodu. Na miejscu nie było też karetki pogotowia, a jedynie dwie sanitariuszki, które, co trzeba przyznać, dzielnie pomagały poszkodowanym do czasu przyjazdu ambulansów.

– Było nas tylko dwóch, co mieliśmy zrobić? – wyjaśniał rozwścieczonemu tłumowi jeden ze strażników miejskich. – Nie było barierek, bo publiczność miała stać za szpalerem motocykli i to one miały być buforem.

Podczas pokazu ludzie zaczęli jednak wchodzić na jezdnię. Błagałem i krzyczałem, żeby się cofnęli, bo jest to niebezpieczne, ale nie chcieli słuchać i mamy efekt – tłumaczy Bogdan Skonieczka, organizator zlotu.

– To miał być ostatni zlot w Ozorkowie i takie nieszczęście. Dobrze, że nikt nie zginął.

Express Ilustrowany, 2008-06-23
TEKST: (KD)

 

Reklama