Czy ktoś w magistracie ułatwił lokalnemu przedsiębiorcy wykup jednej z kamienic w centrum miasta? Mieszkańcy sprzedanego niedawno budynku twierdzą, że biznesmen wykorzystując bliskie znajomości z lokalną władzą (jego córka jest narzeczoną burmistrza) przejął od miasta kamienicę na bardzo dogodnych warunkach. Przedsiębiorca zaprzecza.
Zofia Korycińska, która zadzwoniła do naszej redakcji, ma ogromny żal do miasta, że oddało jej dom w prywatne ręce.
– Mieszkam przy ul. Wyszyńskiego już ponad 30 lat. Odkąd pamiętam mówiło się o tym, że spadkobiercami tej kamienicy jest rodzina z Izraela. A tu okazuje się, że budynek kupił właściciel miejscowej cukierni. Tak nie powinno być. Lokatorzy powinni mieć prawo pierwokupu. Już dawno chciałam wykupić mieszkanie, ale zawsze słyszałam w magistracie, że miasto nie może nimi dysponować, bo o kamienicę może upomnieć się dawny właściciel budynku. Ale burmistrz nie widział problemów, by sprzedać kamienicę biznesmenowi, z którego córką jest zaręczony – słyszymy od Z. Korycińskiej.
Kamila Kafarska, kolejna lokatorka kamienicy, także jest oburzona faktem, że budynek został sprzedany.
– Na domu nadal jest tabliczka, iż administratorem jest Ozorkowskie Przedsiębiorstwo Komunalne. Sprawa przejęcia tej kamienicy jest mocno podejrzana – uważa pani Kamila.
Wacław Graczyk, współwłaściciel tego budynku, jest zdziwiony opinią lokatorów o niejasnych kulisach kupna kamienicy. – Pan burmistrz nie ma nic wspólnego z faktem kupna przeze mnie, moją małżonkę oraz córkę kamienicy. Ten budynek został wystawiony kilka miesięcy temu na sprzedaż przez jedno z biur nieruchomości. Pełnomocnikiem było biuro z Krakowa. Kamienicę kupiliśmy bezpośrednio od rodziny z Izraela, a nie od miasta jak sądzą lokatorzy – mówi Wacław Graczyk, który na parterze kamienicy
prowadzi cukiernię.
– Administratorem nieruchomości w dalszym ciągu jest OPK. – Lokatorzy, którzy do was zadzwonili zazdroszczą nam sukcesu. Już dawno pisali donosy, że nasza cukiernia im przeszkadza – mówi zdenerwowana pani Edyta. – Nie zazdrościmy im cukierni, ani pieniędzy – Zofia Korycińska odpiera zarzuty. – Po prostu ten zakład nie powinien być w budynku mieszkalnym. Głośno pracują maszyny, a poza tym śmierdzi spalonym
olejem – mówi lokatorka.
Kamila Kafarska narzeka z kolei na podwyżki czynszu w budynku pod prywatnym nadzorem. Wacław Graczyk tłumaczy podwyżkę czynszu koniecznością sfinansowania niezbędnych w kamienicy remontów.
TEKST: (STOP)