Wyjątkowo suchy lipiec i taki sam wrzesień sprawiły, że znacznie obniżył się poziom wód gruntowych. Nie pozostało to bez znaczenia dla ozorkowskich studni artezyjskich, z których przez wiele lat woda wypływała samoczynnie pod sporym ciśnieniem. – Woda w studni na placu Jana Pawła ledwo ciurka – mówi Janina Porankiewicz, mieszkanka Ozorkowa. – Podobnie jest z tą na alei Wyszyńskiego. Zawsze bił z niej solidny strumień, a teraz płynie może połowa tej ilości wody, co zwykle.
Po raz pierwszy w historii miasta pojawiła się groźba, że studnie wyschną. Trzeba oszczędzać wodę, toteż na niektórych źródłach artezyjskich pojawiły się zawory. Chcąc nabrać wody trzeba odkręcić kurek, a potem go zamknąć, żeby woda nie leciała na darmo. Tak jest na przykład na studzience przy ul. Listopadowej, skąd jeszcze kilka miesięcy temu wypływało tak dużo wody, że zalewała ona ulicę, a ludzie narzekali na tworzące się zimą lodowisko.
Źródło: Express Ilustrowany, (JAZ)
Data publikacji: 30.09.2006