Chwilę po zakończeniu sobotniego spotkania z Bzurą Ozorków libero Olimpii Krzysztof Dobek ukrył głowę w ręczniku, Roman Bartuzi poszedł szukać pocieszenia u rodziny, a Artur Kulikowski uciekł od zespołu, przysiadł na ławce i długo wpatrywał się w jeden punkt. Wszyscy odwracali głowy od oblewających się szampanem siatkarzy gości. Przygoda beniaminka z Sulęcina z I ligą skończyła się po jednym sezonie. Baraże z Bzurą były bardzo dramatyczne. Pierwszy mecz sulęcinianie wygrali 3:2, na wyjeździe przegrali 1:3. W decydującym spotkaniu znów mieliśmy przyprawiający kibiców o palpitację serca tie-break. – W takim momencie nie liczą się wrażenia, statystyki, popełnione wcześniej błędy – mówił smutny trener Olimpii Stanisław Szablewski. – Bohaterem jest ten kto wyrwie przeciwnikowi dwa ostatnie punkty w secie. W tym arcyważnym spotkaniu o włos lepsi byli rywale. My przegraliśmy to spotkanie mentalnie.
Wynik pierwszej partii – aż 25:16 dla Olimpii – absolutnie nie oddaje tego co działo się na boisku. Gospodarze, szczególnie ci najmłodsi, od początku byli strasznie spięci. Obok świetnych zagrań, zbyt często zdarzały się też te beznadziejne. Mający więcej atutów siatkarze z Ozorkowa przejęli inicjatywę. W czwartym secie uratował nas super początek i kilka rewelacyjnych akcji Romana Bartuziego. Piąty set szedł na równo aż wreszcie nasi pękli. W decydującym momencie kapitan Bzury Tomasz Wojciechowski lekkim zagrywkami wręcz naprowadzał sulęcinian na szczelny blok. Od stanu 11:14 Olimpia obroniła dwa meczbole. W trzeciej akcji piłkę w górze miał sulęciński gracz marca Kamil Sekuła. Rywale podbili jego atak, a spotkanie zakończył środkowy gości Daniel Sęk.
Olimpia Sulęcin – Bzura Ozorków 2:3 (25:16, 21:25, 19:25, 25:19, 13:15)
Składy zespołów:
Olimpia: Boguta, Kulikowski, Bartuzi, Żak, Sekuła, Glinka, Dobek (libero) oraz Chajec, Lorens, Staszewski, Sławiak.
Bzura: Pietrzak, Wójcik, Sadecki, Wojciechowski, Dulanowski, Kałużny, Antosiak (libero) oraz Kacprzak, Sęk, Grabarczyk.
Źródło: siatka.org