Firmy zajmujące się komunikacją autobusową między Ozorkowem a Łodzią przestaną zabierać pasażerów ze Zgierza. Ma to być protest przeciwko traktowaniu prywatnych przewoźników jak intruzów. Bez rezultatu od wielu lat proszą, by miasto wyznaczyło w centrum bezpieczne, oznakowane i wyposażone w ławki przystanki. Konflikt wzmógł się po wypadku, w wyniku którego na „nielegalnym” przystanku zginął konduktor. Prywatni przewoźnicy twierdzą, że tragedii winne są Miejskie Usługi Komunikacyjne w Zgierzu, które nie wyznaczają przystanków w centrum, by w ten sposób wyrugować „prywaciarzy” z miasta. Autobusy zatrzymują się więc w niedozwolonych miejscach, a to wcześniej czy później musiało zakończyć się wypadkiem.
W MUK tłumaczą, że w centrum Zgierza nie ma miejsca na przystanki dla autobusów. Dotyczy to nie tylko prywatnych linii, ale także miejskich. Linie 4 i 8 miały kiedyś przystanki na ul. 1 Maja przy ul. 3 Maja, ale zlikwidowano je właśnie ze względu na niemożność zapewnienia pasażerom bezpieczeństwa.
– Przystanki są tam, gdzie mogliśmy je utworzyć – mówi Grzegorz Kowalski, kierownik MUK. – Na przykład na ul. 3 Maja obok Urzędu Skarbowego i na 3 Maja przy 1 Maja, ale tylko w stronę Ozorkowa. W przeciwnym kierunku przystanek znajduje się na ulicy Łąkowej i tam powinny wysadzać pasażerów prywatne linie. Nie robią tego, bo ich kierowcy musieliby nadłożyć 600 metrów drogi. Nie ma natomiast żadnych szans na utworzenie dodatkowych przystanków – ani w rejonie Kuraka, ani wzdłuż ulicy Ozorkowskiej i Łęczyckiej. Po prostu brak tu wysepek, nie ma nawet skrawka pobocza przy torach tramwajowych. Trzeba się z tym pogodzić.
Źródło : Express Ilustrowany, (jaz)
Data publikacji: 28.03.2006